- Jak mówię, że płacę - to mówię!
Taka anegdotka mi się przypomniała po ostatnio poniesionej porażce w sklepie internetowym Lejdi.pl w Koszalinie. Kupiłem Myszce sukienkę, prezentowaną na stronie www sklepu w ofercie sukienek na ślub i wesele. Miała być na wesele z długim rękawem - złota, wieczorowa o nazwie Luna. Czyżby w Koszalinie były kłopoty z rozpoznawaniem barw i kolorów? Chyba tak, bo nadesłana kreacja była różowa - do złotego jeszcze jej bardzo daleko. Nie spodobała się Myszce ta "szmatka", więc ją odesłaliśmy informując Sz.P. o odstąpieniu od umowy kupna.
Trzy dni później zwrócony towar dotarł do siedziby Lejdi.pl w Koszalinie na ulicę Brytyjską. Potem spokojnie minęło sobie 14 dni, a pieniędzy ani widu ani słychu. No to napisałem maila, czy uda się dotrzymać terminu zwrotu kasy zgodnie z przepisami? Odpowiedź: przelewy zwrotne robią raz w tygodniu i trzeba czekać. Minęły kolejne dni, a z nimi weekend i nadal nic. Dzwonić można tylko od 11stej do 15stej, ale i tak nie ma to sensu, bo nikt nie odbiera telefonu.
Kolejny mail ode mnie z prośbą o poważne potraktowanie sprawy i natychmiastowe zwrócenie pieniędzy również trafił w nicość, by w końcu popołudniu napisać, że pieniądze zostały przekazane. Taki żarcik na wieczór - dodatkowo Zespół Lejdi.pl zrobił ze mnie kobietę, zwracając się do mnie w mailu per Pani. O czym to może świadczyć? O ignorancji i lekceważeniu klienta. Nawet nie chciało się przeczytać ze zrozumieniem dostarczonej wiadomości. Przykre! W końcu dzisiaj pieniądze doszły - po prawie 3 tygodniach od zwrotu towaru. Sklep niepoważny, odradzam wszystkim!
Dlatego bardzo rzadko korzystam z takiej formy sprzedaży!
OdpowiedzUsuńMy kupujemy coś stale w internecie i rzadko się zdarzają takie właśnie kwiatki jak ten z Koszalina - ewidentnie firemka kombinuje i jak najdłużej trzyma kasę klienta.
UsuńZa odzyskaną kasę kupiłem dolary :)
OdpowiedzUsuń