Obserwatorzy

2016-02-14

Xylonytowy Dzień Zakochanych

Dziś 14 lutego....

Już od najmłodszych dziecinnych lat - my faceci interesujemy się płcią przeciwną. To właśnie w przedszkolu kradniemy dziewczynom pierwsze buziaki, które skrupulatnie kumulujemy i szczycimy się: ile, który, której podkradł. Ale nie tylko buziaki stają się naszym obiektem zainteresowań. 


W miarę upływu lat i nabywania doświadczeń, zaczynają nas interesować również i inne miejsca. Niejednokrotnie więc pytanie "Co Ty tam masz?" przestaje mieć sens, bo raz dostrzeżone elementy i odkryte zjawiska zaczynają się układać jakby w całość. Wszystko płynie, życie też - z biegiem lat po drugiej stronie też budzi się ciekawość. Niejednokrotnie jesteśmy stawiani w dziwnych i trudnych sytuacjach, bądź stawia się nas w nich, bądź stawia nas on. Wtedy dziewczyna chce poznać prawdę. No i słyszy się: "Co Ty tam masz?" Wtedy już wszystko jest jasne, obie strony wszystko widziały, dojrzały i wiedzą, do czego co służy. 
Gdy się wtedy zakochujemy, bywa że na zawsze, czyli na amen. Przychodzi do nas lato (pierwsze, drugie, trzecie); jedziemy na plażę (w góry?), mamy zachód słońca, zimne poranki, romantyczne wieczory, długie spacery i noce pod gwiazdami. Są zaręczyny, ślub, wesele, poprawiny. Wreszcie przychodzi także 14. lutego, czyli Walentynki, a więc Dzień Zakochanych (Zadurzonych, Zaczadzonych, Zintegrowanych i Sfiksowanych na Miłość) - święto ludzi skazanych na bycie z drugą swoją połową - tą wspaniałą częścią własnego siebie. 
Tyle dróg musimy przebyć, tyle butów zedrzeć, wiele razy czekać w deszczu, by w końcu móc powiedzieć: "kocham Cię" i przeżywać fantastyczne chwile, by na dobre i na złe być razem. Całe lata i długie miesiące. Bo jak się kogoś kocha, to pełnym sercem, z poświęceniem, oddaniem i uznaniem, że jego dobro jest najważniejsze.
  W ten dzisiejszy, wyjątkowy dzień w roku, po raz kolejny potwierdzam tutaj, na zaciskach łącza internetowego, że kochałem, kocham i będę kochał moją - jedyną na świecie - Mysz. Amen!

2016-02-07

Romantyczne chwile

Ale się działo!! Z piątku na sobotę świętowaliśmy osiemnaste urodziny Myszy. Wyjazdowo! W Dworze Giemzów! Wyruszyliśmy tuż przed 15:30.  

To nie była daleka podróż, do Giemzowa jest tylko kilkanaście kilometrów.

Bardzo szybko zrobiło się ciemno. 

Z naszego lokum przeszliśmy do restauracji

Urokliwe wnętrza już od recepcji.

 Stara kuchnia z pięknym okapem robi wrażenie.

 Wkrótce zamówiliśmy przystawki i danie główne. Trochę nas rozczarowało menu proponowane na romantyczną kolację. Jakoś mi schabowy nie pasuje do klusek śląskich. Trudno też nazwać sałatką warzywną pomidory i nieobrane ogórki pokrojone w grubą kostkę.

 Dobre były śledzie i wcale nie najgorszy łosoś na przystawki. Wyśmienite czerwone wino.

Pełne zanurzenie wannowe po obfitej kolacji.

Białe płatki róż, mnóstwo świec, Szampan hiszpański, czerwone mszalne Pellegrino i...

....na ruszt do małżeńskiego łoża.