Dziś rozpoczynam prace w ogródku. W końcu od dwóch dni wiosna. Na borówkach i na jagodzie kamczackiej pąki za chwilę pękną. Irysy jeszcze od ubiegłego roku nie obrobione - muszę te suche liście pousuwać. Koło malin jest jeszcze kawałeczek wolnego gruntu.
Wcześniej była tam nieudana dodatkowa plantacja borówki amerykańskiej. Od samego początku sadzonki borówki kupione u Tracza jakoś tak nie rosły i były ewidentnie niewydolne wzrostowo. Jesienią je wyrzuciłem, a teraz skopię i posieję trawę. W ten sposób powiększy się trawnik i nie będzie problemu z chwastami.
A ja z przerażeniem patrzę na ilość "filcu" w trawie. Aż się boję tego wygrabiania. Kupiłam sobie wprawdzie areator-wertylulator, ale to pierwsze trzeba niestety zrobić ręcznie! Wrrr! Trochę mi humor poprawiły cebulowe, które dopiero w ubiegłym roku posadziłam. Krokusiki juz się uśmiechają!
OdpowiedzUsuńKrokusy są przepiękne. Szkoda,że kwitną tylko trochę, a potem znikają i znowu trzeba czekać na nie cały rok. :)
Usuńu mnie, ten mały kawałek ziemi co to różne cosie tam rosły (pozwalałam, a co!) nie będzie zakwieciony, gdyż właśnie zaczęto remontować dach, a co za tym idzie, depczą wszędzie i wszystko. ale za rok, będą kwiatki i bławatki:))))
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie szkoda byłoby coś robić, skoro i tak zadepczą pracujący.
Usuń