Śniadanie sprzed tygodnia, kiedy to Myszka była jeszcze w szpitalu, skojarzyło mi się z efemerydą. Zjedzone w biegu, bo brak czasu - przeminęło nagle i szybciutko, bez żadnego śladu. No może talerzyk nieco upaskudzony sokiem z pomidora. Zmywarka da sobie z nim radę.
Dziś już 10 dni po operacji (21-05-2019) i piąty dzień od wypisu. Nastrój coraz lepszy, apetyt taki sobie i pomalutku posuwamy się do przodu. Nawet powstała koncepcja, że może w środę pojedziemy na poligon p3M. Niezły pomysł! Zwłaszcza, że jest tam wspaniałe świeże leśne powietrze, co przy każdej rekonwalescencji ma znaczenie. Przygotowania już poczynione, a najszczęśliwszy jest nasz koccurrro.
Mile zaskoczyło mnie PZU. W ciągu niecałych 24 godzin na koncie bankowym Myszy pojawiły się pieniądze z polisy ubezpieczenia na życie. Obyło się bez pytań, wyjaśnień i dociekania prawdy. Zgłosiłem sprawę przez internet i tamże została ona załatwiona pozytywnie. Na poprawę humoru i nastroju Mysz zakupiła sobie buty w e-obuwiu, które też po 24 godzinach nadeszły do paczkomatu. Dziś kupiłem w Castoramie leżankę i materac, żeby wypoczynek nadziałkowy przebiegał jeszcze sympatyczniej.
Ciągle zapominam się doubezpieczyć na wypadek pogorszenia zdrowia. A starość niestety na progu i strzyka w kolanach!
OdpowiedzUsuńTo bardzo ważne!!! Nie trzeba bagatelizować.
Usuń