Pierwszy raz daliśmy jej jedzenie, gdy było bardzo zimno. No przecież to też kot i nie może w żaden sposób głodować. Wówczas była bardzo nieufna i silnie wystraszona. Gdy się do niej zbliżałem z jedzonkiem od razu uciekała. Dziś jest u nas praktycznie jako czwarty dochodzący kot. Już się nie boi, można ją pogłaskać, podrapać po łebku. Dziś przyszła także na posiłek. Specjalnie dla niej kupiłem zapas konserw kocich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz