Takie maleństwo, a jak potrafi uprzykrzyć życie. Tylko kilkunastu milimetrowa bateria, a jednak ma wielkie znaczenie dla jazdy samochodem. Dziś rano daje mi popis nie z tej ziemi! Rozładowała się, przez co nie mogę otworzyć zamka drzwi i wyłączyć czuwania alarmu. Otwieram drzwi kluczykiem. Fasola wrzeszczy i wyje w wniebogłosy, jakby ją ktoś mordował. Nic to - nie załamuję się jednak. Po chwili syrena alarmu ma pauzę, a ja w tym czasie ogrzewam kluczyk, żeby choć jeszcze na moment wykrzesać trochę energii na impuls. Udaje się! Uruchamiam silnik i w drogę. Później w dzień nabywam nową baterię, demontuję kluczyk i składam go ponownie. Wszystko działa. Fasola szczęśliwa, a ja jeszcze bardziej. Tyle wrażeń i doznań za jedyne 2 zł 80 gr.
Jeszcze takiej przygody nie miałam, ale pewnie wszystko przede mną! 🙂
OdpowiedzUsuńMacham!
Najfajniej jest, gdy się nie ma drugiego kluczyka i nie da się wyłączyć alarmu.... (mój przypadek).
Usuń