Rano tuż przed ósmą jadę do Ręczna po brakujące bloczki. Nie mogę się doliczyć ile ich jeszcze potrzeba. Kupuję 28 sztuk. Kawałkami płyt chodnikowych "wyciągam" poziom w stronę domu i rozpoczynam murowanie. Zaprawa, kielnia, sznureczek, poziomica, młotek. Działam składnie i wreszcie o 17:00 ostatni bloczek poziomu zero kończy fundament. Mamy to! Fundament skończony.
Robota skończona, a jeden bloczek betonowy został. Sam jeden sierota. Przez kolejne etapy budowy ten jeden gratisowy bloczek cały czas dominował i w końcu został. Pójdzie w gruz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz