Obserwatorzy

2020-01-10

nowy bojler

Nowy bojler 80 litrów zakupiony w środę został zamontowany wczoraj (09-01-2020) wysoko jak zwykle na ścianie klatki schodowej. Poprzedni (Bianka) wisiał tam 7 lat. Ostatnio zaczęła przepuszczać uszczelka i trochę kapał, aż w końcu kapał bardzo i przez kilkanaście ostatnich dni stała na schodach miseczka, w którą miarowo leciały kropelki wody. 
Prace rozpoczęte tuż po 17stej. 
Pierwsze zadanie: spuścić wodę ze starego bojlera i zdjąć go na podłogę. W tym celu odcinam dopływ wody na piętro i zamykam zawór zasilający; odkręcam korek 1/2 cala na spuście, wkręcam nypel i nakręcam przejściówkę po podłączenia węża ogrodowego, następnie zawór kulowy ustawiam w pozycji "otwórz". Niestety, nic się nie dzieje. Demontuję zawór kulowy na spuście. Nic się nie dzieje! Stwierdzam, że kamień blokuje przepływ wody. Montuję ponownie zawór kulowy na spuście (jest otwarty). Długim wkrętakiem przebijam osad z kamienia - powoli zaczyna wypływać woda. Podłączam wąż ogrodowy i woda spokojnie spływa na podwórko siłą grawitacji. Niby 60 litrów, a leci długo i ślamazarnie. W końcu bojler można zdjąć z zawieszenia. Zostaje w nim jeszcze sporo wody, co powoduje, że w momencie odwracania bojlera znaczna jej część wylewa się na klatkę schodową. Powstaje spora kałuża wody. Bojler zdjęty!
Drugie zadanie: powiesić nowy bojler. Ten jest większy - ma 80 litrów. Inny producent, inny sposób mocowania. Sprawdzam, czy stare mocowanie będzie się nadawać? Tak, nadaje się. To bardzo dobrze, bo unikam demontażu, wiercenia, przykręcania, itd.

Trzecie zadanie: podłączyć bojler do instalacji. Częściowo wykorzystuję stare podłączenie. Na spuście montuję nowy zawór kulowy 1/2. W przyszłości będzie można/trzeba ponownie spuścić wodę z bojlera. Montuję nowy zawór bezpieczeństwa, do podłączenia ciepłej wody daję nowy wężyk (stary zużyty i za krótki). Wszystko gotowe!
Uruchomienie!
Otwieram zawory odcinające dopływ wody na piętro, otwieram zawór zasilający. Bojler napełnia się, a bateria w kuchni syczy jak wielki wąż - musi z niej wyjść 80 litrów powietrza. Wtykam wtyczkę do gniazda 230V. Potem jeszcze tylko czyszczenie wszystkich perlatorów, bo się bardzo przytkały po puszczeniu wody. Po 4 godzinach (tuż po 21:00) można powiedzieć: "Udało się!" Bojler podłączony. 
Nie lubię tego określenia "udało się", bo jak mówił Marek z FSM: "udać to się może prostytutce trafić na kasiastego klienta, a fachowiec zawsze zrobi doskonale swoją robotę".
ps. Mnie nie ma, a to że mnie widzisz - wcale nie oznacza, że jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz