Pod choinką jest wesoło,
Świecą lampki kolorowo,Wiszą bombki i kabelki.
Można psocić, potłuc sopla.
Potem bywa ochrzan wielki
Nawet spadnie łezki kropla.
Kiedy w końcu śnieg za oknem
Dołóż drewna do kominka,
Zachwyć się igliwia pięknem,
Zawsze w grudniu jest choinka.
Lord też czeka na te chwile:
To tradycja utrwalana.
By wieczory spędzać mile
Chętnie wskoczy na kolana.
Pakujemy dziś prezenty.
Lordek także – jest zawzięty.
Pańcię swoją chce zastąpić,
Dziwny z niego jest pomocnik:
Cały sznurek poplątany,
Papier trochę rozerwany,
Nagle - pęczek i ósemka,
Poplątała się tasiemka.
Gdy w wigilię są Kolendy,
Dookoła dużo gości,
Pod choinkę kładź prezenty,
Dla spełnienia ich radości.
Nowa moda, nowe trendy:
Choć to brzmi jak duży grzmot,
Nie ma już tamtej legendy
Teraz jest na prezent kot.
„Dzień jak co dzień” - Pańcia rzekła
I do pracy wnet uciekła.
Lord w fotelu w swych czułościach,
To królewicz jest na włościach.
Dzień kolejny rozpoczęty.
Fix na słomkę kusi kota,
A ponieważ kot zawzięty
To zwycięży w nim ochota.
Nic lepszego nad tą ważność
Musi słomkę mieć na własność.
Tyle szumu, dużo wrzawy
Przecież słomka do zabawy.
Gdy w głupawce Lordek skacze
Ledwo w pędzie Go zobaczę.
Lecz się wcale nie obawiam:
Nie ma jak dobra zabawa.
Co dzień zdjęcie, co dzień fotka
Wyświetlamy pyszczek kotka,
Żeby wszyscy Lorda fani
Coraz bardziej Go kochali.
Co za wrzaski, co za krzyki?
Po co te komentarzyki?
Chyba nie za wiele żądam,
Daj mi spokój, film oglądam.
Gdy tak piękne złote oczy
Widzisz co dzień w środku chaty,
One mogą Cię zaskoczyć,
Miękniesz zaraz, nogi z waty.
Lord swą miłość tylko zwiększa
To wspaniały rudy zmiękczacz.
Gdyby było to możliwe,
Gdyby Pańcia nigdzie nie szła,
To by moje myśli ckliwe
Uszły bokiem i bym nie spał.
Sam - to tęsknię, dzień się dłuży,
Łzy zbierają się w kałuży.
Lord jak niania na łóżeczku.
Co tam robisz mój koteczku?
Mały Antoś ma dziś czkawkę,
Może przynieść mu zabawkę?
To scenariusz jest odwieczny:
Jeśli byłeś bardzo grzeczny,
Zamiast rózgi i nahajki
Będzie prezent w Mikołajki.
Leży Lordek na blaciku
Trochę sennie i leniwie.
Leży grzecznie w swym kąciku
I spogląda pieszczotliwie.
Łepek widać znad szafeczki;
Uśmiech tryska mu z mordeczki.
Gdy na dworze mróz jest tęgi
Zamarzają kotom pręgi.
By nie stało się nic złego
Zostań w domu, mój Kolego.
Gdy impreza jest udana,
To zabawa trwa do rana,
Lord zmęczony się nie rusza,
Jakby patki miał na uszach.
Przyznam wam się dzisiaj szczerze:
Kiedy na wersalce leżę
Wszyscy nagle są ciekawsi:
Gdzie najlepiej? Czyż nie na wsi?
Kto odgadnie? Kto odpowie?
Gdzie zalega poduszkowiec?
Kiedy łóżko pościelone
Lordka miejsce ustalone.
Prawda taka ze sloganu:
„Jak jest zima - ma być zimno”
Więc nie robiąc bałaganu
Lord pakuje, gdy jest ciemno.
Z Lordem miłe są wieczory,
Gdy przychodzi na kanapę,
Zawsze mimo późnej pory,
Leży obok, chowa łapę.
Podniesiony zbyt wysoko,
Mruży swoje lewe oko,
Model nasz wygląda ładnie,
Jest nadzieja, że nie spadnie.
Ech! Ci polscy piłkarze!
Lordek pewnie im pokaże,
Co to znaczy dla osiłka,
Kiedy jest prawdziwa piłka.
Dziś pytanie o tęsknotę:
Kto wyjechał, a kto tęsknił?
Trzeba było jechać z kotem,
To by kot za Pańcią nie cknił.
Kotek grzeczny - jest zdziwiony,
Czy to w obiad, czy w śniadanie,
Stale o coś obwiniony.
Wszystko ginie w bałaganie.
Ta zatyczka, taka mała,
że się zagubiła sama.
Przed natryskiem, z brzuchem w górę
Leży zwierzę złotoskóre,
W kuchni jego pusta micha
Tak wygląda rozwalicha.
Co to leci? Co to pada?
Taka biała lemoniada?
Zatrzymany Lordzik w biegu
Chciałby złapać płatek śniegu.
Gdy kanapa w pupę parzy,
Nie wiadomo, co się zdarzy.
Lord u Pańci na kolankach,
Będzie wielka przytulanka.
Gdy zbyt ciepło na wersalce,
W piecu żar i wielka gorąc,
Lord zalega w umywalce,
Ochłodzenie sobie biorąc.
Słońce jeszcze dziś nie wzeszło,
Mroźny dzień, a w domu ciepło.
W piecu wielki ogień hula,
Kota ciepłem swym otula.
Jaka to zgaduj - zgadula?
Dziś w odsłonie wąsy króla.
Piękna fota, kot figlarny.
Jeden wąsik mamy czarny.
Nie jest łatwe kota życie,
Bo spać trzeba i jeść karzą.
Zmiana boczku, częste mycie,
Wszystko po to, by wyjść z twarzą.
Legowisko na fotelu
Ostrym drapie swym pazurem.
Racz Go wielbić - nie ma wielu
Dzikich spojrzeń - On kocurem.
Bo najgorsze, co Cię spotka
To jest kota obrażenie.
Możesz głaskać, błagać kotka
On odwróci swe spojrzenie.
Już jest chłodno, ale co to?
Wypuścili, więc z ochotą
Siedzę w kojcu, w swoim lesie.
Relaks w słońcu i po stresie.
Poszła z Mamą, robiąc minki,
Mała Hania, po wędlinki.
Ona ciągle się uśmiecha
Najwspanialsza z niej pociecha.
Dziś od rana do wieczora
Leży śpiąca Mandragora.
Mamy problem, co się stanie?
On wieczorem przecież wstanie.
Siedzi Lord na mokrej trawie
Nie zapomniał o zabawie:
Trawki, igły, z sosny szyszka;
Może trafi się też myszka?
Leży kocur na fotelu,
Ogon pięknie zakręcony.
Radość dawać - ma na celu.
Dużych pochwał jest spragniony.
Czy tu pachnie, czy tu czysto?
Lord posprawdza w domu wszystko
I choć jeszcze młodziuteńki
Sprawdza co dzień stan łazienki.
Dbajcie o mnie, bądźcie cicho,
Unikajcie szumu, wrzasku.
Mi przeszkadza ten Wasz chichot,
Nie chcę znaleźć się w potrzasku.
Chrońcie przede wszystkim kota,
Bo gdy śpi to jest niemota.
Czasem bywa - w zamyśleniu
Kot ulegnie zawieszeniu.
Jedna rada sobie myślę:
Wybudź kota dużym kiślem.
Czy to rano, czy z wieczora:
Krzyczy, wrzeszczy mandragora.
Przyodziany w futro grube
Wznieca chaos i rozróbę.
Słońce właśnie już zachodzi
Nie ma wyjścia - czas do Łodzi.
Było fajnie, lecz za krótko
Powrócimy tu szybciutko.
Kiedy Pańcia drinka pije,
Serce kotu szybciej bije.
Wnet napręża swą oponkę
Sfiksowany jest na słomkę.
Pochłania kota
Senna sobota,
Więc kot bez celu
Leży w fotelu.
Nie pomogło grube sadło,
To nam dzisiaj kocię padło.
Myśleliśmy: "Nie do zdarcia!"
Nie wytrzymał kotek parcia.
Szybko, prędzej - już uciekam,
Na wybiegu się uśmiecham,
Pańcia robi dziwne minki,
Mam jej słomkę, co tam drinki?
Mamy jesień i są grzyby,
Czas do lasu, nie ma zmyły.
Pańcio z Pańcią tam pomyka
No to wejdę do koszyka.
Rano zimno - są 3 stopnie,
Chłodno bardzo, przeokropnie.
Dziś na wybieg nie wyłazić!
To się wziął nasz Lord obraził.
Czy to w kuchni, czy w pokoju,
Czy to w dzień, czy to w nocy,
Bez hałasu i w spokoju
Lord gotowy do pomocy.
Kiedy Lorda bierze Ania,
Wtedy mamy dzień miziania.
Kiedy mnóstwo jest łakoci,
Wtedy mamy dzień dobroci.
Kotek się przymila ładnie,
To mu się buziaki skradnie.
Kto tu leży? Kto tu czeka?
Nawet nie drży mu powieka!
Kiedy Pańcia bardzo blisko
Mruczy do niej małe lwisko.
Lordek często jest aktywny,
Pędzi, skacze i jest zrywny,
A gdy śpi i się nie rusza
Widać piękny z niego pluszak.
Dzisiaj Lord wtulony mocno,
Pańcio buzię ma radosną.
Kota chwycił tak dla draki,
Bo to Pańci są chłopaki.
Dobre jadło, pełna miska,
Kotek aż energią tryska.
Co dzień nudnie, ale znośnie,
Nie jest dziwne: dupcia rośnie.
Moi Drodzy, czy wy wiecie:
Lord wygodnie ma w rozecie,
Zakręcony niczym ślimak,
Chyba wkrótce przyjdzie zima.
Mała pufcia, wręcz pufeczka,
Kiedy stuknie lodóweczka,
Pędzi zaraz i się łasi,
By apetyt swój ugasić.
Oto dzień wysokiej wagi;
Dzień spokoju i powagi.
Ile waży nasz Artysta?
On ma prawie 4,300.
Dziś buziaki Eweliny,
Lord nie robi dzikiej miny.
W jej objęciach jest przyjemnie
Więc to kotek znosi dzielnie.
Kocur jeden, fotele dwa;
Urósł Drożdżak, miejsca nie ma,
By rozłożyć się wygodnie,
Porozciągać wielokrotnie.
Jeden Kocur, dwa fotele;
Kupcie sofę - futra wiele!!
Lord pomaga Pańci w kuchni?
Jedna łapa luźno zwisa,
To wysiłek jest tyciuchny;
Pańcia kocha już Urwisa.
Czekaj trochę, jeszcze chwila,
Mały Antoś to Antoni.
Będziesz życie Mu umilał,
On na pewno Cię dogoni.
Słońce nasze w słońcu siedzi!
Cudne to nasze Słoneczko:
To blask złota, odcień miedzi,
Pięknie zdobi okieneczko.
Dzisiaj Wszystkim Wam zaznaczę:
Jest jęzorek, bo był smaczek.
Pańcia karmi mnie indykiem,
To odwdzięczam się językiem.
Ja w niedzielę
Się nie dzielę,
Leżę w słońcu!
Wolne w końcu
W telefonie i w tablecie
Wszyscy miłe słowa ślecie,
Gdyż zapewne dobrze wiecie:
Pańcia mnie umieszcza w necie.
Gdy na dworze mgła i chłód
Biorę Colę, biorę wódki;
Jest cytryna; jest i lód;
Słomką piję drink malutki.
Dziś słoneczko mocno grzeje,
Lord w rozecie ma nadzieję,
Że mu mięsko naszykują
Pełną miskę podarują
Czy to w piątek, czy w niedzielę,
Pada Lordek na panele.
Biszkopt taki – młody junak
Dzisiaj cały dzień nie hula.
Czym się bawić? Co tu spsocić?
Może złapię Hani włosy?
Czy ta gra jest tego warta?
Żebym nie oberwał manta!
Kto ma weekend? Kto ma wolne?
Lord w drapaku najspokojniej
Obserwuje nasze ruchy
Tuli łepek do poduchy.
Lordek już nie malutki,
A brzuszek taki słodziutki.
Chciałoby się pocałować,
Lecz się zwija, by go schować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz