Od wczoraj deszcz pada bez przerwy. Jechałem do pracy zmokłem bardzo, wracałem do domu to samo, a nawet bardziej. Na południu Polski drugi dzień deszczu i już mówią o wezbranych rzekach i lokalnych podtopieniach. Koszmar! Ponoć wszystkiemu winna jest susza. Gleba tak wyschnięta, że nie odbiera wody z deszczu. Ulicami miast płyną rzeki, ale w większości przypadków jest to skutek niewyprofilowania asfaltowych nawierzchni, studzienki kanalizacyjne powyżej drogi i zapchane wpusty kanalizacji. Wodna nie odpływa i zbiera się w nieckach, których w Łodzi sporo. Powstają "jeziora", przez które ciężko przejechać rowerem, a i samochody potrafią mieć z nimi problem. Dziś wróciłem do domu niczym mokradło - przemoczony do suchej nitki. Zdejmowałem z siebie kolejne mokre elementy ubrania, a koty śledziły mnie z wielkim zaciekawieniem i niecierpliwością, bo przecież zawsze najpierw dostają jakiś smakołyk, gdy tylko wracam do domu, a tu dzisiaj co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz