No i jest! Doczekaliśmy się. Koniec roku 2020. W FSM pewien łaskawiec zarządza koniec robót o 15:00. Skorzystam z tego, a co! Wprawdzie kiedyś już o 13stej był fajrant, ale nie ma co ujadać! W drodze do domu zaglądam do Lidla (cebula, paróweczki, marchewka z groszkiem, piwo, bułki i zmywaki). Mysz już wraca przede mną i zaczyna gotowanie żurku wg przepisu pani Jadzi. W dzień miała wyjątkowo wysoki obrót ok. 8200 [rekord] i kolejkę przez cały dzień. Gdy wchodzę do domu pomagam przy zupie - kroję całą potrzebną cebulę i czosnek. Mysz tego nie lubi robić, bo strasznie płacze :(
Żurek wspaniały, zjadamy po dużej porcji z kiełbasą i jajkiem. Zaraz potem siadamy na fotelach w salonie przed telewizorem i zaczyna się wieczorna impreza sylwestrowa. W tym roku TVN nie ma koncertu. Oglądamy na przemian Polsat i TVP. Gdy Michał Wiśniewski ze swoją byłą żoną śpiewa"Powiedz" musimy zatańczyć naszego przytulaka.
Tuż przed północą rozpoczynają się fajerwerki. Huk jest ogromny, nie słychać odliczania: .....7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, Nowy Rok. Koty trochę się boją, najbardziej Bella - biorę ją na kolana i masujemy łepek. Najbardziej zaciekawiony jest Lordek, który siedzi na parapecie i podziwia kolorowe wystrzały. Gdy za oknem kuchennym przestali strzelać, szybciutko przebiega do salonu i stąd wygląda na rozbłyskające petardy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz