Obserwatorzy

2019-03-17

szukanie kocura

Razem z Myszą byliśmy w Porcie Łódź. Schodząc na parking obok Ikei nieostrożna Mysz wypuściła z rąk kota. Kot był czarny i miał złote oczy. Z pewnością był to Brytyjczyk. Nagle pojawił się pies, kot zestraszony uciekł pod rampę. Ledwo tam wszedłem, ale musiałem przecież go znaleźć. Szukanie czarnego kota w ciemnościach to zadanie mozolne i strasznie trudne. Zresztą nocą wszystkie koty są czarne. Szukanie trwało bardzo długo. Dołączyła do mnie Mysz i szukaliśmy go wspólnie bez rezultatu. Nagle usłyszałem głośne miauczenie. Gdy otworzyłem oczy, a był już dzień - okazało się, że to tylko zły sen, a kot leży sobie w najlepsze na łóżku w nogach i pomiaukuje, bo czas już wstawać. 

Ok. 10:30 zadzwonił sąsiad Robert i spytał, czy jego żona może wejść do nas na działkę, bo ich kot uwolnił się z szelek i czmychnął do nas w rejon komórki za domem. No oczywiście, że może wejść - niech go szuka, bo bidulek na pewno wystraszony gdzieś siedzi. Sam też zarzuciłem kurtkę na plecy i biegiem szukać kota sąsiadów po posesji. Wkrótce go namierzyłem - siedział skulony za kompostem w bluszczu w samym rogu działki, gdzie schodzą się rogami ściany komórek sąsiadów. Zaprosiłem Renatę i Roberta po odbiór kota. Sam nie chciałem się do niego zbliżać, bo na pewno by się wystraszył obcego i uciekł w popłochu. No i czy sny nie są prorocze?

1 komentarz:

  1. Kiedyś się mówiło:"sen mara - Bóg wiara"! Ale tu się jednak dobrze skonczyło! :-))))

    OdpowiedzUsuń