Dziś mieli przyjechać Falkonetti i tak też się stało. Mysz od rana jakaś taka pobudzona, ale to typowa reakcja na przyjazd Panny Manny i Klonika. Zjedliśmy razem śniadanie i poszliśmy na łąki, by naciąć gałązek brzozowych do wykonania miotły - rekwizytu dla Panny Manny do przedszkola do odegrania roli czarownicy w inscenizacji bajki.
Obiad. Mysz zrobiła pierś z indyka w sosie koperkowym z ziemniakami i brokułami z zasmażką. Po obiedzie długi spacer, następnie nurkowanie w wannie, co sprawiło ogromną radość dzieciom. Równolegle biesiadowanie przy suto zastawionym stole.
Sielsko! Trzeba chwytać te chwile, bo dzieciaczki tak szybko rosną! A pewnego dnia patrzysz, a to już "duża Młodzież"!
OdpowiedzUsuńTego w sumie najbardziej się z Myszą obawiamy, że czas tak szybko ucieka i nie zdążymy się nacieszyć
OdpowiedzUsuń