Obserwatorzy

2021-01-24

gips dzień 13

Dziś ponownie wróciła zima, nie taka jak sprzed tygodnia, ale zima. Napadało śniegu,  temperatura ujemna. Rozbiłem kotlety schabowe, odkręciłem słoiki z marchewką i groszkiem. Mysz namoczyła schaby w mleku. Spodziewamy się dzieci i wnuków na dzisiejszym obiedzie. Nadal nie ma wiadomości, co do wypisu Dziuni z dziećmi. Zrozumiałe to jest, bo przecież dziś jest niedziela. 

Moja obecna sytuacja związana ze stanem zdrowia zmusiła mnie do weryfikacji planów robót na ten rok. Założenie pierwotne było takie, że w tym roku zrobię wreszcie ogrodzenie od drogi i pobuduję wiatę na samochód. W kierunku wykonania obu czynności poczyniłem już stosowne przygotowania oraz częściowo kupiłem materiały. Krawężniki cement słupki kotwy belki i inne patyczki - wszystko to ułożone częściowo w garażu częściowo zawiezione już na p3m. Mam jeszcze zaplanowane powiększenie wybiegu dla kotów. W tym celu kupiłem nawet 6 słupków metalowych. Nie wiem, jak to wszystko się ułoży. Mam nadzieję że uraz kolana zostanie wyleczony bez konsekwencji i będę mógł na przykład od kwietnia wziąć się za robotę.

Popołudniu wypisali Dziunię i bliźniaki ze szpitala.  Benny pojechał po nich. Gdy już przyjechali zszedłem na dół. Dostałem Basię na trochę.  Bardzo malutka - jak to niemowle. Szampan bezalkoholowy. Extra! Śzczypiorek upiekł babeczki. Chwilę pobyłem na dole i wróciłem do domu. Wejście po schodach klatki schodowej nie było łatwe, ale jakoś dałem radę.


Dzwoniłem do syna Sybilli. Przekazałem mu, że od ponad 3 tygodni nie mam kontaktu z Lucci.  Uzgodniliśmy, że spróbuje zapukać do niej, żeby zadzwoniła do mnie. Podała mi nareszcie Kundennummer i mogłem złożyć zgłoszenie naprawy przez internet do telekomu. Dziwna usterka: ona może dzwonić, nie można dodzwonić się do niej.    (cdn.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz