Rano zaspałem, więc do pracy wybrałem się w trybie awaryjnym. Miałem rewelacyjny czas: od łóżka do biurka 40 minut. Dzień w FSM minął spokojnie. W drodze powrotnej silny wiatr skutecznie przeszkadzał w jeździe, ale dałem radę. Mysz wraca z pracy, biorę jej samochód i jadę na BP zatankować do pełna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz